Długa i zimna wiosna nie sprzyja krótkim zasiadkom na wodach pzw, w związku z tym aby przypomnieć sobie co to jest branie i hol, wybrałem się na łowisko nieopodal Nasielska - dawne Krzyczki, teraz Nosselia.
Poniedziałkowy termin wyjazdu miał gwarantować małe obłożenie wody, jednak po telefonie i rezerwacji stanowiska okazało się, że nie tylko ja tak pomyślałem. Miejsca które z początku chciałem zająć były zarezerwowane, w związku z tym wybrałem płytkie stanowisko - tzw. zatokę. W duchu nadzieja na dobrą pogodę, cieplejszą wodę i tonę ryb wygrzewających się w okolicy moich przynęt ;)
Ledwo zdążyłem się wypakować i położyć zestawy, miałem pierwsze branie. Karp mocno uderzył na kij postawiony prawie pod samym pomostem na sąsiednim brzegu. Twardo ustawiony hamulec spowodował, że wędka spadła z sygnalizatora i trzymana tylko przez tylny gripp tańczyła w powietrzu. Szybko doskoczyłem do podpórek i przytrzymałem rybę przed wejściem między belki konstrukcyjne pomostu. Odciągnąłem karpia na bardziej bezpieczny teren, wyregulowałem hamulec i z sukcesem dokończyłem pierwszy hol. Jest dobrze, nie minęła godzina a ja już mam pierwszą rybę i co najważniejsze, nie wrócę do domu na zero :P.
Waga wskazuje 9kg, szybka fotka z samowyzwalacza i karp wraca do wody.
Parę godzin przerwy zmusza mnie do poszukania lepszych miejsc na położenie zestawów. W takim wypadku, po cichu wędruję wzdłuż brzegów i szukam oznak żerowania karpi. Namierzyłem dwa miejsca, w okolicy których kręciły się ryby i umieszczam tam zestawy.