Mamy poniedziałek, czyli początek tygodnia, najgorszy dzień jaki może być... ale nieeee... mam wolne więc jadę nad wodę :D
Zima w tym roku była intensywna, ale na szczęście krótka i już w lutym pozwoliła wyskoczyć na pierwsze karpie. Pogoda nie rozpieszcza, mocno wieje, co jakiś czas pada, ale jest stosunkowo ciepło, więc nie ma co siedzieć w domu.
Woda jest jeszcze bardzo zimna, dlatego wybieram mały i płytki komercyjny zbiornik w okolicy. Takie łowiska są idealne na trudne warunki pogodowe lub krótkie zasiadki jak ta.
Zestawy ze strzałówką zarzucam z małymi kiełbaskami pva pod zatopione krzaki, w nadziei że właśnie tam karpie czują się bezpiecznie. Łowię na sztywno, więc hamulce są poluzowane tylko na tyle żeby wędka nie wpadła do wody przy gwałtownym braniu.
Do nęcenia przygotowałem drobny pellet, pokruszone kulki i trochę słodkiej kukurydzy, całość mieszam i lekko dopalam. Na włos zakładam drobne przynęty, aby zwiększyć swoją szansę na spotkanie z pierwszym tegorocznym misiem.
Na szczęście miś ten też nie może się doczekać spotkania ze mną i już po godzinie pozujemy razem do fotki: