wtorek, 11 lipca 2017

Kukurydza w 15min

Przygotowanie kukurydzy, teoretycznie prosta ale czasochłonna czynność, polegająca na mniej więcej dobowym moczeniu ziaren i gotowaniu. Niestety nie zawsze mamy odpowiednią ilość czasu lub pomysł na nocną zasiadkę pojawia się dosłownie godzinę przed wyjazdem, co wtedy?
Przedstawiami niezwykle prosty i zarazem mega szybki sposób przygotowania kukurydzy idealnej do nęcenia. Ziarna są całe, nic się nie rozpada, tylko sypać.

Co nam potrzebne? Jeśli chcemy przygotować ekspresową kukurydzę, potrzebujemy szybkowara, może być każdy, stary rosyjski kupimy na allegro za grosze. Taka machina przyda nam się do przygotowania każdego typu ziaren czy orzechów w krótszym czasie niż standardowe garnki.

niedziela, 9 lipca 2017

Parkowe przygody

Część z Was powinna się już domyślać, że oprócz standardowego siedzenia w namiocie uprawiam też aktywne wędkarstwo karpiowe. Oznaki żerowania ryb poza moim miejscem łowienia powodują niepokój, taki że nie mogę usiedzieć w miejscu. Kiedyś z tym walczyłem, wyznawałem zasadę trzymania się nęconego pola z nadzieję, że ryba kiedyś podejdzie w pobliże zestawów. Jednak zawsze po takiej zasiadce w głowie pojawiają się pytania - ciekawe czy wyjąłbym rybę, dokładnie tam gdzie ją zobaczyłem? Może niepotrzebnie siedziałem w miejscu i czekałem? 

Parę lat minęło i nauczyłem się podążać za instynktem myśliwego - znaleźć i złowić. Jeśli na moim stanowisku nie żerują, to nie tracę czasu, szukam ich gdzie indziej. Często biorę lżejszą wędkę, torbę, podbierak oraz matę w rękę i ruszam w obchód po łowisku. Nauczyłem się łowić zarówno z dna, w toni, jak i z powierzchni, dzięki temu potrafię dostosować się do aktualnych preferencji naszych misiowatych. Mam wrażenie, że taki sposób połowu dostarcza mi zdecydowanie więcej frajdy jak tradycyjne karpiowanie z namiotami, łóżkami i toną reszty sprzętu. Namierzam stado ryb lub jedną konkretną sztukę i staram się sprowokować ją do brania. Jeśli mi się uda, radość jest ogromna, jeśli nie, próbuję dalej :).


Mam taki parkowy stawik, gdzie przy słonecznej pogodzie uważne oko może zobaczyć pływające pod powierzchnią wody karpiki. Nie są to duże egzemplarze, ale widok karpi na ogólnodostępnej wodzie to rzadkie zjawisko w mojej okolicy. Oczywiście instynkt nie pozwala mi przejść obojętnie obok takiego zjawiska i zaczynam serię krótkich, dosłownie 1-2godzinnych wypadów z wędką. Staram się odnaleźć sposób i sprowokować do brania, któregoś z wygrzewających się cyprinusów. Sprawa nie jest łatwa, wszelkie denne zestawy nie przynoszą efektów, pływający na powierzchni czy w toni popek też zawiódł. Przyszła zima, stawik skuło lodem i trzeba czekać do kolejnej wiosny.

 
Oglądając sponsorowane filmy karpiowe moją uwagę przykuwa nowość Nasha, mianowicie Bread Bomb, czyli prosta silikonowa opaska z pozycjonerem, służąca powierzchniowemu łowieniu na chleb. Jako fan stalkingu, nie mogę się oprzeć i staję się posiadaczem tegoż ustrojstwa. Przychodzi czas na testy bojowe, które zaczynają się na parkowym stawiku. Pierwsze wypady nie są udane, pogoda płata figle i zachmurzone niebo utrudnia namierzenie karpiszonów. Dopiero trzeci wyjazd przynosi przejaśnienia i lepszą widoczność. W czasie pierwszego obchodu zauważam karpia stojącego dosłownie 20cm od brzegu. Podkradam się i lekko podrzucam chlebek w jego okolice. Rzut, lub raczej położenie przynęty poszło mi znakomicie, bread bomb wylądował parę cm przed pyskiem ryby. Karp po kilku sekundach zainteresował się pływającym po powierzchni kawałkiem chlebka, powoli podpłynął i bez pośpiechu zassał kuszący kąsek wraz a hakiem. Adrenalina rosła od chwili gdy zobaczyłem rybę, a w trakcie brania wychodziła mi uszami. Rozpoczęła się bardzo gwałtowna walka, której część udało się nakręcić:


Efekt - piękny miś z kameralnego parku w stolicy.


Lato się dopiero zaczęło i mam nadzieję, że to nie mój ostatni misiek z tej wody, w planach kolejne próby ;).